Jak łowić na rzece z główki? Cz. 3

 

Znaczne różnice głębokości, stanowiska ryb.

 

 

Jak wygląda podwodna część basenu między ostrogami? Gdzie w klatkach przebywają ryby? Zapraszam do przeczytania trzeciej części poświęconej rzecznego łowienia z główek.

 

W drugiej części artykułu zwróciłem uwagę na ukształtowanie prądów między dwoma ostrogami. To one w szczególności wpływają na charakter tutejszej wody, w tym dno. Strona napływowa jest najbardziej burzliwa ze wszystkich miejsc w klatce i co za tym idzie zarazem nieobliczalna. Duży chaos kierunku przepływu prądów ma swoje konsekwencje dla wędkarza łowiącego spławikiem. Ten najczęściej na widok wirowatej wody na napływie ( zdjęcie poniżej ) mylnie uważa, że nie da się tu spokojnie łowić spławikiem. Idąc na łatwiznę wybiera spokojny jej obszar w klatce i na nim skupia swój wędkarski kunszt. Czy aby na pewno wyłącznie takie miejsce do łowienia jest najlepsze? Czy w spokojnym obszarze klatki przebywają ryby dosłownie jakby uciekając przed prądem?

 

Fragment strony napływowej

 

Zanim odpowiem na tak postawione pytania zajmę się budową główki, a w zasadzie basenu między dwoma ostrogami. Oto przykładowa klatka na jednym z fragmentów Odry:

 

 

 

Postawić można pytania: – dlaczego poznanie budowy wspomnianego obszaru wody jest tak istotne? Co nam to da? Czy bez tej wiedzy można myśleć o sukcesie?

 

Łowienie na główce to wędrówka jak po górach. Raz chodzimy po dolinach, by za chwilę wspinać się pod górę. Podobna analogia występuje w rzecznych klatkach.

Rzeka współdziałając z otoczeniem, nie tylko z zawadami dennymi, wytwarza ciekawe miejscówki, ale co za tym idzie strasznie różnicuje dno z pozoru chaotycznie, lecz w konsekwencji pod dyktando praw fizyki. Dno w dużej mierze decyduje o zasiedleniu mieszkańców wody, czyli ryb, które potrafią przebywać nie tylko w różnych partiach wody, ale na różnej głębokości zależnej od miejsca w rzece. Jest to uzależnione od prędkości prądu głównego koryta, a ono zależy od lokalnego miejsca i stanu wody. Mam tu na myśli szerokość koryta w danym miejscu, ilość zakrętów i zawad dennych, rodzaj dna itp. „Teoretycznie” ryba szuka miejsca najwygodniejszego pod względem walki z prądem i tak ustawia swoje ciało by mu się jak najmniej oprzeć, ale może to prowadzić do mylnego wniosku, że wyłącznie w klatkach między ostrogami znajduje ostoje. Tak nie jest. To istotna wskazówka, co do umiejscawiania zestawu, która szeroko zostanie wyjaśniona w czwartej części. Ponieważ baseny są połączone równolegle z korytem- obcują w nich ryby. To najbardziej czytelne i zarazem nieobliczalne miejsca w rzece w szczególności napływ. Tajemnica tkwi u szczytu ostrogi, w jej zalanej części, a także wzdłuż tworzącego z tego skutku całego warkocza. Proszę zwrócić uwagę, że przez klatkę woda nie przepływa jak w głównym korycie, ale odbijając się od ostrogi, przekierowuje część prądu głównego na środek rzeki, a resztę partii wody zawraca przy następnej ostrodze i nadaje charakteru klatce i jego okolicom. Wyjątek stanowi bardzo wysoki stan wody, który powoduje zatarcie tej widocznej granicy między nurtem a ostrogami.

W basenach prądy rządzą się swoimi prawami od tych w głównym korycie, będąc po części proporcjonalnie od nich zależne. Ponieważ są słabsze i zmienno-kierunkowe, inaczej niż w nurcie wpływają na dno. Skutkiem tego jest swoista rzeźba dna przypominająca wyboistą drogę z dziurami, różniąca się od dna koryta rzeki, które najczęściej jest w miarę równe. Każda klatka to rodzaj jeziora z tą różnicą, że płynie tu znaczący i młynkowaty prąd. Skutkuje to znaczącymi różnicami głębokości. W zasadzie w basenie trudno znaleźć równe miejsce w obszarze kliku metrów tj. w zasięgu zestawu puszczonego np. tyczką lub batem, nie mówiąc o bolonce. Wędkarz łowiący w basenie, musi się liczyć w większości z ogromnym zróżnicowaniem dna. Trzeba być tego świadomym, by skutecznie w klatce łowić, a sama świadomość nie wystarczy. Stałość w jeziorze pozwala nam wędkarzom skupiać się jedynie na doborze przynęt, zanęt, sprzętu wędkarskiego itp. itd., ale klatka na taki luksus się nie godzi. W basenach ze względu na uciąg dochodzi dryf spławika i różnica w głębokościach nawet na krótkich dystansach. Należy koniecznie poznać te dane. Jak to zrobić?

Oczywiście najprościej jest wygruntować klatkę tyczką. Niestety ma to swoje wiadome ograniczenia. Klatki mają przeciętnie 50-70m długości na 35-50m szerokości, co daje nam ponad 2000-3500 mkw. ( na każdej rzece i w innym miejscu dane mogą znacząco się różnić ). Tyczką sięgniemy wyłącznie na odległość 13-15m. Reszta obszaru do wygruntowania pozostanie poza naszym zasięgiem. Poza tym trzeba by przejść się wzdłuż linii brzegowej po całej klatce, co wydaje się nieraz raczej niemożliwe i wręcz absurdalne. Nie o to nam chodzi. Więc, w jaki sposób i według jakich cech rozpoznać głębokość toni pod płaszczykiem wody w basenie między ostrogami?

Nie sprawdzi się nam tutaj „wzór” patrzenia na dno przez pryzmat przepływu wody w korycie, gdzie na zasadzie analogii moglibyśmy zastosować go w basenie. Gdybyśmy chcieli owy wzór krótko omówić, wygląda następująco:

Nietrudno się domyśleć, że przy równej, stałej prędkości i jednakowej szerokości koryta, woda płynie najszybciej na środku rzeki, nieco wolniej po bokach, a najwolniej przy brzegu. Przy stałej prędkości wody, ale tam gdzie koryto rzeki wyraźnie z węża, tam woda bywa głębsza i odwrotnie, tam gdzie koryto rzeki staje się nagle szersze, woda jest wyraźnie płytsza. Należy pamiętać, że tego typu ocena jest na „oko”, a w niektórych miejscach przy ocenie należy wziąć „poprawkę”, ale to i tak wystarcza dla naszych wędkarskich potrzeb.

Niestety klatki rządzą się swoimi prawami, a one nie są tu takie do obliczenia. Szaleństwo i różnorodność kierunkowa prądów, wielkość basenu między ostrogami, a nawet usytuowanie ostróg na odcinku, to wszystko zakłóca ten prozaiczny obraz czytania głębokości rzeki. Pamiętać też należy, że ostrogi to przybrzeżna część rzeki, woda płynie w nich zdecydowanie wolniej i inaczej, a ten przepływ zakłóca mocno napierający nurt na zakręcie na szczyt ostrogi, powodując powstawanie swoistych prawideł, które mają swój podobny schemat. Z pomocą przychodzi logika i zdobyte doświadczenie. Budowę anatomiczną klatki ilustruje poniższy schemat:

 

Miejsca najciemniejsze oznaczają najgłębsze miejsca i odwrotnie najjaśniejsze to te miejsca, w których woda jest płytsza.

Czy potrafisz wyjaśnić, dlaczego w niektórych miejscach woda jest płytka, a w innych głęboka? Z powyższego schematu wyciągnąć należy wniosek, iż przed główką i za nią, ruch wody w przesuniętym w lewo lub w prawo centrum nurtu wypłukuje zagłębienia, czyli popularne doły, głęboczki, które ciągną się wzdłuż warkocza. Niektórzy uważają, że tworzą się wyłącznie zaraz za i przed szczytem zalanej główki. Ja nie do końca podzielam ten pogląd. Uważam, że doły tworzą się wzdłuż c a ł e g o warkocza występującego w danym basenie, choć w nim samym głębokość może być i jest znacząco różna. Przemawia za tym usytuowanie centralnego nurtu na zakręcie lewym i prawym. Zilustruje to inny następujący schemat:

 

Na środku każdej klatki, warkocz stale odkłada różne masy piachu i żwiru, więc ten obszar jest najpłytszy i w mojej ocenie najmniej wędkarsko atrakcyjny. Sypie piachem, którego nie lubią ryby. Oczywiście „środek” ten w każdym basenie może być nieco przesunięty. Ilustrują to poniższe zdjęcia zrobione przy bardzo niskim stanie wody na Odrze:

 

W każdym basenie prąd wsteczny płodzi rynnę, która z każdym metrem nabiera głębokości, a kończy swoją indywidualną działalność fuzją z głęboczkiem. W którym miejscu rodzi się rynna? Najprościej ustalić ją po obserwacji wody. Wszystkie prądy wsteczne ( w klatce jest ich niezliczone mnóstwo ) wychodzące ze swojego źródła, schodzą się mniej więcej w jedno miejsce, w którym woda wyraźnie przyspiesza płynąc równo. Tu powstaje rynna, ale trzeba przyznać, że nie na każdej klatce wyraźnie to widać, a na niektórych w ogóle. Poniższy schemat genezy rynny nam to objaśni:

 

 

Znajomość zachodzących zjawisk, pomoże nam skuteczniej dobrać się do jakże chimerycznych tu ryb. No właśnie…

 

…..gdzie są ryby? A może gdzie łowi się ryby?

W wodzie można by rzec. Ale to nie jest odpowiedź. Nie taka, jaką chcielibyśmy uzyskać. To pytanie, które chyba najbardziej nurtuje wszystkich główkowych wędkarzy i najczęściej je sobie zadają zanim przyjdzie im zmierzyć się z ostrogą, nawet z tą, którą dobrze znają jak własną kieszeń, lub w momencie dostania od niej sromotnych batów. Nic w tym dziwnego, w końcu to żaden wstyd zapytać i wyciągać wnioski nawet te zgoła błędne pod warunkiem, że stale będziemy się uczyć. Z pomocą tylko częściową może nam przyjść kalendarz rzecznego świata, ale on sam powoduje raczej mętlik w głowie niż przynosi pożytek. Problemem w ustaleniu stanowisk ryb jest po pierwsze pora roku, dalej gatunek ryb, temperatura otoczenia, wody, nasłonecznienie, ciśnienie, rodzaj dna, koryto rzeki itp. itd. Widać stąd wyraźnie, że wspomniany kalendarz rzeczno-główkowego świata umiejscowienia ryb w rzece jest bardzo rozregulowany. Do tego dochodzą ciągłe wahania temperatury, poziom i natlenienie wody. Wszystko to wpływa na przybywanie i zachowanie ryb w rzece, ponieważ one ciągle są uzależnione od jej kaprysu, skutkując często rybią migracją. Najprościej ujmując ryba bezgranicznie uzależniona jest od tego, co niesie rzeka w danym okresie i sezonie raz niska, raz wysoka, a nie, co w rzuci do wody wędkarz, a więc tlenu i pokarmu, więc tam należy jej szukać. Tego na oko nie do końca zawsze da się rozszyfrować, a dodatkowym kłopotem w ustaleniu umiejscawiania się rzecznego, kończącego w pysku ryby pokarmu jest również prąd w basenie i wyłącznie ryba wie w danej klatce, gdzie się on gromadzi najliczniej i tak ustawia, by go spokojnie przechwycić. Nawet podczas zasiadki rzucenie mnóstwa kul zanętowych w jedno miejsce i obliczenie toru spływu -rozmycia zanęty, może wyprowadzić nas w pole w poszukiwaniu ryb, ponieważ zawirowania i uciąg przesuną nam zanętę w sobie znane miejsce. Co prawda ryby ją znajdą, ale my możemy pływać spławikiem i przynętą obok.

A więc gdzie są ryby?  Niestety z powyższego widać jak na dłoni, iż pytanie jest niefortunnie zadane, kierunkowo tendencyjne i w żaden sposób na tak sprecyzowane nie da się dobrze odpowiedzieć, aby zostać z odpowiedzi usatysfakcjonowanym. Sugeruje z góry ulubione miejsca w klatce, w których kurczowo żyje ryba. I chociaż po części jest to prawda, to nie da się tego jednoznacznie ustalić. Mechanizmy przebywania ryby, ich świat są im tylko znane, a my, jako wędkarze metodą prób i błędów w przybliżeniu możemy je określić. Bardziej prawidłowe pytanie jest inne, mianowicie: gdzie, w którym miejscu łowić z główki ryby? i na takie da się i trzeba odpowiedzieć. Można by rzec, że swój wędkarski kunszt możemy szlifować na całej klatce basenu między ostrogami, ale takie podejście charakteryzuje wędkarzy bez doświadczenia, ponieważ wierzą, że ryby rozmieszczają się i przebywają na główce równomiernie. Skutkiem powyższego myślenia jest łowienie w pewnej części klatki niczego lub drobnicy, a w pozostałej „ryby”. Pisząc teraz ryby mam na myśli białoryb ( nie uklejki, krąpiczki i kiełbie ) czyli te, na których najbardziej powinno nam zależeć, a więc o przyzwoitych rozmiarach chyba, że wdanym dniu widmo klęski może zajrzeć nam w oczy i będziemy chcieli zadowolić się każdą złowioną rybą. Wielu też mylnie uważa, że puszczając zestaw w najgłębsze miejsce ostrogi, spotka na swej drodze największe okazy leszcza, brzany, klenia, krąpi, jazi. Tu możemy być bardzo rozczarowani, argumentując błędne myślenie niedobraniem do grubych ryb. Ryba ma swoje ulubione miejsca w klatce, a te występuje w okolicy warkocza, chociaż niekoniecznie w jego pobliżu można je łowić. Wyjątek stanowi pora, gdy wyruszają w codzienną trasę w przeczesywaniu pokarmu po klatce i często złowić je można w miejscu, po którym się tego nie spodziewaliśmy. Rozmieszczenie gatunkowo ryb w klatce ilustruje następujący schemat:

 

 

Widać ze schematu wyraźnie, iż rybę łowi się najczęściej w okolicy warkocza. To centrum rzeki, z którego ryba ma najbliżej do granic klatki jak i głównego koryta nurtu, więc tam należy w szczególności jej szukać. Zresztą, ryba ma w nim swoje królestwo, a pokarm rzeczny nanoszony jest właśnie przez niego ( warkocz ). Rynna jest również atrakcyjna. Nie znaczy to wcale, że w pozostałej części klatka jest bezrybna. Raczej łowi się tu kupę drobnicy, a od czasu do czasu okazy. Natomiast okolice warkocza przynoszą okazałe ryby, a od czasu do czasu drobnicę. Należy też zauważyć, że rozmieszczenie ryb w klatce ze schematu jest w małej części teoretyczne i może na innej znacząco różnić, nie mówiąc o innym odcinku, czy rzeki w Polsce. Ale o tym decyduje też nie tylko sama klatka, ale rodzaj dna, który na niej występuje. Gdzie muł, tam leszcz, żwir i glina to królestwo brzany. Kleń nie pogardzi żadnym. Piach nie zasługuje na uwagę. Wyjątek może stanowić długi odcinek piaszczystej rzeki.

Podsumujmy. Spływ przynęty po dnie klatki przypomina w wielu wypadkach wędrówkę po górach i dolinach. Zalana część ostrogi i prąd ( ruch wody ) w przesuniętym na zakręcie korycie rzeki wypłukuje doły, które swoje apogeum osiągają przed jak i za szczytem ostrogi, ciągnąc się wzdłuż całego warkocza odkładając na środku zwały piachu, żwiru, czyniąc to środkowe miejsce mniej atrakcyjne dla ryb. Prądy wsteczne płodzą rynnę, w której lubi żerować ryba, a okolice warkocza to królestwo dla wszelkich ryb. W ostatniej, czwartej części odpowiem, jak wykorzystać praktycznie wiedzę, którą odkrywa przed nami ostroga, a opisaną we wszystkich trzech częściach niniejszego artykułu. Odpowiem także jak łowić z główki, kiedy z napływu, a kiedy z zapływu i od czego to zależy, a także, co warto wziąć pod uwagę podczas nęcenia.

 

Grzegorz Grabowski