Jak łowić na rzece z główki? Część II. Specyficzny układ prądów

        W pierwszej części artykułu zwróciliśmy uwagę na wybór główki. Jeżeli już zapadł nie myślmy, że już po problemie, bo ten jeszcze przed nami. Łowienie spławikiem z ostrogi to nie bezczynny fedder zarzucony gdziekolwiek nawet w najmocniejszy prąd. Tu kłopotem jest ciągłe machanie wędziskiem wymuszone dryfem spławika, który między dwoma ostrogami tańczy do melodii zagranej przez prąd, tworząc z nim rzeczny duet, doprowadzając nieraz wędkarza przez ten czasami chaotyczny balet do granic szału, a dobre stanowisko to nie takie, którego brzeg wyściełany jest płaskim, czystym, suchym żwirkiem, ale te, w którym przebywają ryby. Wygodniej jest już rozsiąść się, rozwinąć sprzęt i zacząć łowić, ale takie podejście jest pochopne. Śpieszących i leniwych ostroga sromotnie ukarze, skutkując wyrobieniem z rybnej na beznadziejną ostrogę opinii. Nie ma gorszej choroby dla spławikowca jak rzeczny analfabetyzm. To odpowiednik człowieczego złośliwego raka, który leczy się wiedzą. Poczekajmy, więc z rozłożeniem sprzętu, bo rozłożony przedwcześnie może skutkować jego zwinięciem. Na to zawsze przyjdzie czas, a ten bezwzględnie należy w pewnej części przeznaczyć na „rozpoznanie ostrogi”. Po co?

Znam gościa ( znaaaakomity wędkarz ), który przez dwie godziny potrafi przyglądać się wypatrzonej klatce, by zarzucać zestawem w obrane, przemyślane miejsce, podczas gdy jego koledzy dawno zarzucili wędki. Można zadać sobie pytanie: – czego on tam szuka? Ma dobrą zanętę, która bez wątpienia ściągnie ryby. No właśnie, z pewnością nie wypatruje gruszek na wierzbie. Kto z nas czas poświęcony na łowienie nieraz wykradziony ciężką krwawicą: czasem dla żony, dzieci, pracy – w dużej części przeznaczyłby na przypatrywanie się rzece? Ten, który nie raz od ostrogi dostał baty, a któremu zależy na efektach, nie potraktuje uwagi jak fidrygałki. Trzeba wsłuchać się w głos jej serca, rozpoznać pole, na którym przyjdzie nam walczyć. Co to takiego?

W grę wchodzi poznanie jej wyglądu, przyjrzenie się stronie napływowej jak i zapływowej, która wraz z wahaniami stanu wody będzie się zmieniać i wszelakim prądom. Ona sama ma dużo do powiedzenia, ale przemawia swoim językiem. Trzeba go poznać i zrozumieć czym prędzej, a nauka potrafi ciągnąć się latami. Ta nie zawsze jest chętna do rozmowy, raz przypomina wędkarski monolog, a raz dialog, bywa głucha na nasze pytania, ale da się ją wciągnąć do dyskusji tym, którzy będą chcieli jej posłuchać.

Wejście na ostrogę

Tu kluczowe jest jej odszyfrowanie. O co jej może chodzić? Dlaczego zdaje się być taka tajemnicza?

Każda klatka jest przyodziana wierzchnią warstwą wody niejako w spódnicę, ale my będziemy chcieli i musieli pod nią zajrzeć, aby dostrzec to, co skrzętnie przed nami ukrywa. Należy zrobić to po kolei, na początku ją roznegliżować, a następnie skrupulatnie zajrzeć pod bieliznę. No i wtedy…. ją mamy.

W związku z powyższym na każdą klatkę musimy patrzeć wyłącznie erotycznie. Należy obnażyć ją ile się da i na ile pozwoli, a im więcej zobaczymy tym prawdopodobieństwo, że nam da ryby jest większe. Najczęstszym błędem wędkarzy jest patrzenie na klatkę przez różowe okulary, nie dostrzegając jej wszystkich cech w tym złych. Na charakter basenu wpływają wszelkie prądy i to, co zalega na dnie. A tych i tego im więcej tym trudniejszy charakter. Życzą sobie idealnie równo płynącej wody. Ale to nie koncert życzeń. Spojrzenie takie prowadzi do ślepoty. Zrozumieć należy i przyjąć do wiadomości, że nie ma idealnej ostrogi, zresztą trudno nawet zdefiniować taką. My powinniśmy wręcz marzyć o trudnym charakterze, a nie o jednostajnej monotonii. Co prawda wszystkie zawady denne nie sprzyjają wędkarzowi a rybom, ale miłość do tych ostatnich powinna wszystko znosić. Łowienie z główki jest związkiem małżeńskim między nią a wędkarzem. Tu nie może być miejsca na osobiste zachcianki i widzimisię ba, raczej to my musimy się podporządkować. Klatce nie można stawiać warunków, a ona sama zmusza nas do niewygód. Akceptuje się ją taką, jaką jest. A obcować z klatką ( czytaj łowić ryby ) będziemy wówczas jak nam da, a stanie się to jak zostanie przechytrzona, pójdziemy na kompromis na jej warunkach i zaciśniemy zęby na jej zmienne melancholie. Dotyczy to rozkładowi wszelakich prądów i dennych zawad, bo to one głównie zadecydują za nas gdzie się usadowimy, gdzie zanęcimy i w które miejsce będziemy lokować zestaw.

Widać wyraźnie, że taki obchód dobrze jest zrobić przynajmniej dzień wcześniej i to w sprzyjających warunkach, kiedy jej powierzchni nie zakłóca fala wywołana przez wiatr w szczególności porywisty. Jeśli nie mamy na to czasu, pozostaje nam te zadanie odrobić w dniu łowienia.

Przy wietrznej pogodzie raczej trudno odczytać wodę

Widać też wyraźnie, że sprawa wcale nie jest tak prosta, a my, jeśli chcemy przekonać ostrogę by nam się obnażyła, musimy zrobić to z głową, nic na siłę nie idąc na łatwiznę. Ona sama przemawia do nas i rozkłada o określonych porach, niezbyt często i nigdy nie zapyta nas, czy w danym dniu jesteśmy na to gotowi.

W klatkach prądy potrafią rozprzestrzeniać się we wszystkich kierunkach, zakłócane przez przeszkody wspólnie zniekształcają powierzchnię tworząc charakterystyczne zwary. Na każdej ostrodze i przy różnym stanie wody wygląda to inaczej, co znacznie utrudnia rozpoznanie jak i łowienie spławikiem. Tu nie ma tych samych schematów i w zależności od ostrogi mogą się znacznie różnić. Aby takie rozpoznanie można było uznać za wystarczające należy właściwie klatce się przyjrzeć, dostrzegając zjawiska zachodzące na jej powierzchni niczym wszechświecie, a te umieć odczytać. Trzeba wiedzieć co szukać i co chcemy zobaczyć.

    1. Szukamy wszelkich cech prądów,

    2. Szukamy wszystkiego, co zalega na dnie ( kamienie, pniaki, głazy, drzewa),

    3. Chcemy oczyma wyobraźni zobaczyć wyrzeźbione dno.

Prądy

    One kształtują, rzeźbią klatkę. Wpływają na jej charakter, który potrafi być nieprzewidywalny i w dodatku huśtawkowy. Musimy poznać skutki działania prądów, ponieważ ich mechanizmy zrozumieć trudno. Od tego zależy wybór techniki i taktyki, umiejscawianie zestawu, stanowiska ryb i nęcenie, jak i samo łowienie. W klatce wyróżniamy w zasadzie dwa prądy niezależne od nurtu, ale to, o jakim będą natężeniu decyduje zakręt, siła nurtu, zawady denne i stan wody:

   1. Warkocz,

   2. Prąd wsteczny.

    Warkocz to prąd, prądy, których geneza ma swoje źródło w zatopionej części ostrogi. Nurt odbija się od niej i kieruje na następną. Na powierzchni tworzy charakterystyczne zmarszczenia i zawirowania. Widać go na poniższych dwóch zdjęciach:

W miarę oddalania od szczytu główki wyraźnie jest rozmyty, a jego siła potęguje się przy następnej ostrodze, od której część zostaje odbita i kończy żywot, jako prąd wsteczny, a pozostała część przechodzi za następną ostrogę.

    A co to takiego jest prąd wsteczny? To prąd, prądy, których kierunek przepływu jest inny niż wynikałoby to z głównego nurtu. Mają mniejszą siłę. Stykają się z nim w raz z warkoczem u szczytu zalanej ostrogi, a budują w pobliżu następnej w miejscu, w którym na powierzchni tworzą się charakterystyczne zawirowania i blaty przypominające bulgotający okrągły stół. Tu drogi prądów się rozchodzą. Jedne płyną ku następnej ostrodze by od niej odbić i zmieniając kierunek na przeciwny do głównego nurtu wracają, by połączyć się z warkoczem u szczytu ostrogi, a drugie natychmiast zawracają w miejscu ich tworzenia. I tak w kółko. Jak rozpoznać to miejsce kształtowania prądu wstecznego i dlaczego dla wędkarza jest tak ważne? Zilustruje to i wyjaśni doświadczenie wykonane na rzece Odrze na jednej z ostróg.

W miejscu narodzin warkocza rzuciłem plastikową butelkę w 20% wypełnioną wodą, a widoczną na środku zdjęcia. Teoretycznie powinna odpłynąć daleko w głąb rzeki niesiona nurtem. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? To sprawka warkocza, na którego napiera nurt rodząc prąd wsteczny, który tworzy się mniej więcej pośrodku klatki z widocznymi cechami zmiennego i przeciwstawnego kierunku.

Tu butelka wyraźnie zaczęła skręcać w klatkę

Oto dowód działania różnorakich prądów w tym wstecznego. A dlaczego poznanie miejsca tworzenia tych prądów jest ważne? Już śpieszę odpowiedzieć. Jest istotne z punktu widzenia ulokowania zanęty i umiejscawiania zestawu. Tu naprawdę trudno się łowi, ale takie miejsca są żniwne w ryby. Szczegółowo zostanie opisane to zagadnienie podczas objaśniania łowienia po stronie napływowej. Poniższy schemat ilustruje rozkład i działanie prądów w klatce:

Proszę zwrócić uwagę na specyficzny ich układ. Chociaż są teoretyczne, podobnie rozkładają się w każdej klatce. Widać wyraźnie, iż najbardziej burzliwa jest strona napływowa jak i sam warkocz. Duże znaczenie ma wielkość klatki wzdłuż jak i wszerz. W mniejszych prądy są bardziej skupione, a w dużych rozproszone. Wynikają z tego konsekwencje dla wędkarza. W małych klatkach praktycznie nie ma miejsca na spokojniejszą wodę, która miejscami zdaje się gotować. W dużych basenach ( inaczej klatka ) wygląda to zdecydowanie spokojniej.

Zawady denne z wyrzeźbionym dnem

      Rzeka i ta duża czy mała jest przyprawiona licznymi zawalidrogami jak dobra kasza skwarkami. Klatki nie są od nich wolne. Oto dowód:

 

 

Z pozoru wszystko, co zalega na dnie wygląda na przeszkodę. I chociaż jest to prawda, to rzeka umie współdziałać z otoczeniem. Doskonale sobie z nim radzi, nie zwracając jakby na nie uwagi. I dzięki tym zawadom w parze z prawami fizyki- tworzą się za nimi naprawdę dobre stanowiska dla ryb. Najlepiej jest przekonać się o tych podwodnych tworach podczas niskiego stanu rzeki. Wówczas widać je w pełnej krasie, dobrze jest wtedy popstrykać dużo zdjęć aparatem, aby przy średnim stanie wody, gdy zostaną zakryte stając się prawie niezauważalne, a przy wyższym mogą nie zdradzać swojej obecności – łowiąc uzmysławiać sobie, z czym w danym miejscu mamy do czynienia. Naprawdę niewiele jest takich dni w roku, kiedy ostroga w takim stopniu się obnaży.

Zawady o dość pokaźnych rozmiarach są wstanie zakłócić i wywołać prądy, które uwidocznią się na powierzchni nietypowymi ruchami wody. Wyraźnie ilustruje to poniższe zdjęcie, które nie wymaga komentarza. Prąd płynie od prawej do lewej strony.

Notabene, podwodną przeszkodą wywołującą zwar powierzchni jest na widocznym poniżej zdjęciu duży, gruby pniak.

To same miejsce, co zdjęcie wyżej, lecz zrobione z góry

Obecność takich zawad czy podobnych, ale o różnym kształcie jest korzystna z punktu widzenia wędkarza i ryb. Miewa się w takich miejscach dożo zerwanych zestawów, ale rzeczne naturalne przeszkody są częstym schronieniem dla ryb i niekoniecznie przy wyższym stanie wody. Poza tym tuż za nimi ( poniższy schemat ) prądy tworzą zagłębienia. Wiedza o tym zjawisku stwarza różne możliwości dla rzecznego wędkarza. Kto będzie chciał obławiać rzeczne doły wystarczy, że znajdzie zawady denne i za nimi próbował łowić ( zgodnie z ruchem prądu ), dobrze jest też łowić przed nimi, ponieważ drobiny zanęty mogą się o nie opierać i ustawiać ryby w jednym miejscu. Dlatego tak ważna jest umiejętność czytania wody po tafli wody, dzięki temu możemy poradzić sobie na nowej wodzie przy wyższym stanie rzeki.

Podsumujmy:

Dobrze jest korzystać z wiedzy, którą chce nam przekazać klatka. Bądźmy na nią podatni czy wręcz chorzy. To jedyna, ale jakże wskazana choroba dopuszczalna dla wędkarza. Właściwa ocena przestrzeni między dwoma ostrogami, pozwoli dobrać się do jakże tu chimerycznych i wybrednych ryb. Kto nigdy nie łowił na ostrodze, z pewnością będzie mógł o tym nie raz się przekonać. Nauczmy patrzeć się na ostrogi, nie przez różowe okulary pamiętając, że wnioski z zdobytą wiedzą, nie są dane raz na zawsze. Rzeki z każdym przyborem, dniem, rokiem trzeba uczyć się od nowa, a wybór ostrogi niekoniecznie może być ostatnim. Dzięki zrozumieniu powierzchniowych zjawisk odzwierciedlających dno, jesteśmy wstanie wejrzeć w najdalsze zakątki rzecznej klatki. Wówczas ta stanie się obnażona jak dzika łania, gotowa do aktu spławikowego. Tam czekają na naszą przynętę ryby, jakby świadome i gotowe do obcowania z nami. W kolejnym 3 artykule odpowiem gdzie lubią przebywać gatunkowo w klatkach, od czego to zależy. Zwrócimy także uwagę na budowę anatomiczną ostrogi, skupiając się na potrzebie ujrzenia dna przez pryzmat wody.

    Grzegorz Grabowski